niedziela, 10 listopada 2013

Rozdział I Czas na zmiany

  Stukot jej różowych szpilek odbijał się od marmurowej posadzki w Studio. Według niej wszystkie oczy były zwrócone, na jej piękne blond loki, różową sukienkę i obcasy, oraz mocny makijaż, bo przecież była Super Nową. Zdefiniowała każda osobę w szkole, patrząc na nią z góry. Nikt nie był tak idealny, jak ona. Tamta miała grube łydki, on za dużo włosów, a kto inny okropny styl. Jej wysoka samoocena była o wiele wyższa niż mury tego budynku. Hiszpanka biegła za blondynką jak oszalała nosząc jej torby i butelki z zimną wodą. Dziewczyna wiedziała, że będą przy Ludmile, zdobędzie wielką sławę, chociaż od pewnego czasu, sama zaczęła w to wątpić.
- Naty czujesz to? - Rzekła Argentynka i rozszerzyła nozdrza jakby chciała wciągnąć zakazany proszek, zwany narkotykiem. Na jej twarzy zagościł szyderczy uśmiech, wywołujący na jej policzkach urocze dołeczki.
- Yyyy... Masz nowe perfumy? - Odrzekła brunetka z lekką kpiną, a zarazem zaciekawieniem w głosie. Wiedziała, że Ludmiła to dziewczyna o despotycznym nastawieniu do życia i każde niewłaściwe słowo może ją doprowadzić do szału. 
- Naty jak zwykle do niczego się nie nadajesz, chodziło mi o zapach beztalencia i desperacji panujęcy w tej szkole. Bo przecież nikt się nie może ze mną równać - Rzekła wściekle i przewróciła oczami. Jej tata miał racje, ciężko o dobrą służbę w tych czasach. - Woda! - Krzyknęła w stronę dziewczyny i wyciągnęła rękę czekając na zimny napój. http://www.blogger.com/blogger.g?blogID=3756145676405760093#editor/target=post;postID=4616907913192097016;onPublishedMenu=posts;onClosedMenu=posts;postNum=0;src=postnameNatalia z desperację zaczęła przeszukiwać swoją torebkę. W końcu wyciągnęła butelkę. Ludmiła zawsze sądziła, że jeśli chce mieć idealnie gładką skórę, musi się codziennie nawadniać. Odkręciła niebieski korek i upiła mały łyk. Lecz od razu na jej twarzy pojawił się nieprzyjemny grymas. 
- Przecież ta woda jest ciepła. Ile razy mam Ci mówić, że piję tylko zimną wodę. Biegnij po nową, bo nie będę przecież czekać - Wściekła się i wyrzuciła ciepłą wodę do kosza. Jej przyjaciółka nic nie mówiąc, pobiegła po dany przedmiot. Usiadła zrezygnowana na ławce. Zaczęła rozglądać się po budynku w poszukiwaniu ofiary. W końcu znalazła Violettę. Bezbronną szatynkę z włosami upiętymi w niezgrabnego kucyka i turkusową sukienkę z białą kokardą na środku. Blondynka zawsze uważała, że nigdy nie miała ona gustu i tego zdania się trzymała. 
Jednak nie miała zamiaru się z niej naśmiewać, przecież miała mieć z nią jak najlepsze kontakty. Taka była część planu. Wstała z ławki i podeszła do niczego nieświadomej nastolatki.
- Violetta! Co tam u Ciebie, na kogo czekasz? - Dodała z szyderczym uśmieszkiem na ustach. Wszystko było idealnie, Castillo już od dłuższego czasu uznała, że się ona zmieniła. I o to chodziło.
- Hejka Ludmiła, czekam na Diego. Miałam się tu z nim spotkać, by iść razem na zajęcia - Powiedziała szczerze uśmiechnięta. Sny blondynki powoli się spełniały. Zaufanie nastolatki do Hiszpana, stawało się coraz trwalsze. Taka była część całej tej gry, a ona była jedynie pionkiem. 
- Tworzycie taką cudowną parę. Życzę wam jak najlepiej - Odrzekła i wyszła w poszukiwaniu bruneta.

  Włoch siedział na kanapie, wpatrując się tempo w ekran telewizora. Nie zbyt interesowała go fabuła filmu, myślał. Od kilku miesięcy nie napisał żadnej piosenki. Jego sława z każdym dniem przygaszała. Powoli ludzie go nie rozpoznawali, a U-mix, nie dawał żadnego znaku życia. Zostało mu czekać. Jednak na co? Na cud, który ruszy jego karierę. Czegoś mu w jego życiu brakowało. On idealnie wiedział czego. Przyjaźni, miłości , osób na których będzie mu zależeć. Miał tutaj matke, ale ona codziennie pracowała nie miała czasu. Te wszystkie uczucia, miał tam w Argentynie. Rozum chciał zostać tutaj, ale serce ciągnęło do tego pamiętnego miejsca. Przed oczami stanął mu obraz Studia. To tam czuł się naprawdę szczęśliwy. W końcu podjął decyzje, czas na zmiany. Wyjął walizkę i wrzucił do niej najpotrzebniejsze ubrania. Włożył walizkę do pokrowca i wziął kartę i długopis.
Kochana mamo!
Mam dość tej sławy, tego sztucznego szczęścia. Chce zacząć nowe życie, ten rozdział jest już dla mnie zamknięty. Wracam do Buenos Aires. Zamieszkam u pana Castillo. Nie martw się o mnie. Mad dużo oszczędności na bilet. Będę dzwonić.
                                                                                            Twój Federico
  Przypiął kartkę do lodówki. I Wziął wszelkie torby. Spojrzał jeszcze raz na mieszkanie i uśmiechnął się.
- Czas na zmiany.

Siedział na ławce przy Studio. Rozglądał się w poszukiwaniu blondynki, a zarazem czy nikt go nie widzi i nikogo nie widzi w pobliżu. Wiatr chłodził mu skórę, a liście powoli spadały z drzew. Poranki w Buenos Aires, bywają bardzo chłodne. W końcu ją zauważył. Panna Ferro uroczo się do niego uśmiechnęła i usiadła obok niego na ławce. Poprawiła fałdy różowej sukienki i przerzuciła zza ramiona blond loki.
- Widziałam się dzisiaj z Violettą - Szepnęła i obejrzała się zza siebie, by zobaczyć czy nikt za nią nie szedł. - Jest w Tobie na maxa zakochana. Bardzo Ci ufa - Burknęła i przewróciła oczami. Miłość co za dziwne uczucie. Ludmiła kiedyś go doznała i się zawiodła. Teraz nie potrafi nikomu zaufać, nikogo jeszcze raz obdarzyć miłością. Jedyną osobą, którego darzyła przyjaźnią był Diego. Nie tylko dlatego, że łączyły ich wspólne intrygi, ale i tak bardzo ją przypominał.
- Powiedz mi coś Diego, jeszcze czy ty ją kochasz - Zapytała, ponownie. Tak bardzo ją to interesowało. Wszystko szło według planu, ale było, aż za idealnie. Albo, był dobrym aktorem, albo naprawdę czuję coś do niej.
- Czuję do Violetty, tyle ile co do każdej atrakcyjnej dziewczyny...

  Wreszcie pierwszy rozdział, wiem długo mnie nie było, ale rozumiecie nauka. Bardzo dziękuje za tak dużo komentarzy, miło mi. Rozdział wydaję mi się strasznie krótki, ale dużo się dzieję. Mi się podoba.
Dostałam wiele nominacji do LBA i niedługo na nie odpowiem.
To chyba tyle<3<3
Pozdrawiam